Tak, to już ostatni rozdział Abyss. Mam nadzieję, że seria choć trochę przypadła wam do gustu. Wiem, że ciężko się to czytało (zwłaszcza ostatni rozdział). Nie obiecuję, że kolejnych moich opowiadaniach będzie inaczej - piszę głównie wtedy, gdy mam doła. Dla mnie negatywne emocje są najlepszym motywatorem weny.
Przyznam szczerze, że nie wiem, czy wyrobię się ze skończeniem czegokolwiek do końća przyszłego tygodnia. Mimo ferii kompletnie nie mam na nic czasu. Oprócz przygotowywania się do matury mam jeszcze sporo dodatkowych spraw związanych z moją stroną... Ale o tym kiedy indziej > <"
Na górze strony (tuż pod nagłówkiem) macie wypisanych kilka tytułów. Czy jest coś, co szczególnie przykuło waszą uwagę i zaintrygowało? Za wyjątkiem Moon Child... Na prawdę obiecuję, że to postaram się skończyć jako pierwsze, Kita Q.Q
...Enjoy~
~*~
Płatki kwiatów wiśni w nostalgicznym
geście unosiły się na wietrze. Okalały okolicę delikatną szatą,
nadając jej niemal mistycznego wyglądu.
Czy to właśnie tak 2 lata temu czułeś się na pogrzebie swojej niedoszłej żony? Urzeczony?
Nie… To nie możliwe. Ty zapewne, w całej swej egoistycznej doskonałości, nie czułeś nic. Ślepo wierzyłeś w to, że da się nic nie czuć i za tym podążałeś przez całe swoje życie. Ja jednak, spoglądając teraz przed siebie, wspominając twoją podobiznę, silnie zarysowane kości szczęki, delikatne, ponętne usta i smutne spojrzenie… Nie potrafię zdobyć się na obojętność.
Czy to właśnie tak 2 lata temu czułeś się na pogrzebie swojej niedoszłej żony? Urzeczony?
Nie… To nie możliwe. Ty zapewne, w całej swej egoistycznej doskonałości, nie czułeś nic. Ślepo wierzyłeś w to, że da się nic nie czuć i za tym podążałeś przez całe swoje życie. Ja jednak, spoglądając teraz przed siebie, wspominając twoją podobiznę, silnie zarysowane kości szczęki, delikatne, ponętne usta i smutne spojrzenie… Nie potrafię zdobyć się na obojętność.
Nigdy nie potrafiłem. Nie wobec ciebie.
Ale ty tego nie zauważałeś. Ty potrafiłeś jedynie zatracać się coraz bardziej w sobie i w swych urojonych ideałach.
Perfekcyjnie oschły. Perfekcyjnie opanowany. Bez skazy.
Bez skazy na własnym obliczu, jednak z ogromną raną w sercu, której nie dałeś nikomu uleczyć. Nawet mi, mimo całego zaufania, jakim mnie obdarzyłeś. Wiedziałem o tym. Cały czas wiedziałem, że mnie cenisz.
Jako przyjaciela. Nigdy nie spodziewałem się, że mogłoby być inaczej. Nigdy nawet nie próbowałem żywić takiej nadziei, nie chcąc się zawieść na własnych oczekiwaniach. Ale tamtego dnia postanowiłem zawalczyć. Chciałem postawić wszystko na jedną kartę.
Wóz albo przewóz.
Ty jednak nie dałeś mi ku temu szansy…
Nawet nie wiesz ile razy od tamtego momentu żałowałem, że nie dałem się ponieść tym uczuciom znacznie wcześniej. Zanim to wszystko zaczęło się sypać. Zanim twoja krucha samokontrolaległa w gruzach.
Zawiodłem. Zawiodłem i jako przyjaciel i jako osoba, która darzyła Cię uczuciem.
Zawiodłem ciebie. Zawiodłem siebie. Zawiodłem zespół. Zawiodłem twego syna.
On też tu jest,
wiesz? I w przeciwieństwie do mnie miał odwagę stawić ci czoła
już pierwszego dnia. Jak tylko odszedłeś. Ja miałem wątpliwości
jeszcze dzisiaj. Bałem się, że zbezczeszczę to miejsce swoją
obecnością.
Twoje sacrum.
Teraz jednak, spoglądając na masywną marmurową płytę, na której wyryty został prosty cytat z jednego z napisanych przeze mnie utworów wiem, że to jedyna okazja, by móc się z tobą pożegnać. Wiem, że więcej tu nie wrócę. Nie będę w stanie.
Czas na zmiany.
Muszę wreszcie pogodzić się z tym, że ciebie już nie ma. Mam nadzieję, że mi to wybaczysz. Mam nadzieję, że pozwolisz mi iść dalej. Nie chcę tkwić w miejscu. To zbyt bolesne.
Daj mi odejść…
…tak jak ja pozwoliłem na to tobie.
Żegnaj.
~*~
...
OdpowiedzUsuńbrak mi słów. przez chwilę w tym opowiadaniu naprawdę myślałam, że będzie szczęśliwe zakończenie. przez jedną krótką chwilę. jednak.. zakończyło się tak. Zero był głupi. zostawił syna, zostawił Hizu... tak, to co zrobił było egoistyczne. nawet przez chwilę nie potrafił być ojcem dla tego chłopaka... nawet przez krótką chwilę.
Ale Hizu mu i tak wybaczył, więc koniec końców albo to on jest jeszcze bardziej głupi albo... Dojrzalszy.
UsuńSzkoda, że to się tak skończyło. Chciałam, żeby byli razem... Ale dobrze, że mu wybaczył, skoro go kochał.
OdpowiedzUsuń//Yuuko-san
Szkoda, że to opowiadanie zakończyło się takim smutnym akcentem... a to tutaj wyglądało jak list - nie wiem, może rzeczywiście miał nim być, lecz nic tu nie ma wspomniane. Ciekawe, jak dalej żyłby sobie Zero. Hm, może zapomniałby o wszystkim i ulożył sobie życie na nowo? Ciężko mi sobie wyobrazić kogokolwiek siedzącego przez cale życie z jedną myślą w głowie, przez co nie zrobiłby chyba nic, by być szczęśliwszym. Ach, no właśnie - a co, jeśli by znów się zeszli z Hizu? :3 No, ale skoro postanowiłas zakończyć w tym momencie, okej. (za jakiś czas bądź krótszą chwilę zapewne wejdę, przeczytam to, co napisalam i stwierdzę, że jest bez sensu -.-) A może z racji tego, że ciężko mi tu cokolwiek napisać...
OdpowiedzUsuńeh..
to ja jeszcze skorzystam z okazji i zaspamuję ci po raz drugi >,< zapraszam na mojego nowego bloga http://eiji-no-audition.blogspot.com/
Och, wiersze... Z chęcią od czasu do czasu zajrzę :)
UsuńW zasadzie to był swego rodzaju list, ale spisany jedynie w jego głowie. A przynajmniej czymś takim się kierowałam, nadając formę temu rozdziałowi > <"
Nareszcie~ Doczekałam się. :)
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu, ale przez krótką chwilę miałam nadzieję, że może jeszcze wyłowią Zero i go odratują, jednak szybko ta myśl uleciała.
Epilog, jak to epilog, króciutki. Spokojny. Smutny, ale jednak pokazuje, że Hizumi chce się otrząsnąć, zamknąć bolesny rozdział w swoim życiu i iść dalej, więc jest w tym coś pozytywnego. Mógł przecież zalać się w trupa i nigdy się nie podnieść, prawda? ;)
Ciekawa jestem, co tam u Kisy~
Z innej beczki - zakłuła mnie ta literówka:
"Bez skazy na własnym obliczy,".
// "Love is Dead" mnie zainteresowało, bo dziś właśnie słuchałam tej piosenki i po prostu ją uwielbiam. Oprócz tego, że shot zapewne będzie o Despach, nic o nim nie wiem, dlatego to raczej strzał w ciemno. ;)
Pozdrawiam!
Literówka już poprawiona ;)
UsuńA co do samej treści... Jakbym go nagle odratowała byłoby to zbyt naciągan ^^" Poza tym epilog powstał przed napisaniem ostatniego rozdziału .__."
Oczywiście, że byłoby to zbyt naciągane. xD Ale byłam tak bardzo przekonana o śmierci Zero, że taki nagły zwrot akcji - "o, jednak żyje!" wydał mi się na tyle zaskakujący, że aż możliwy (nie wiem, czy to ma sens ^^''). Ale jak już napisałam wcześniej - tylko przez krótką chwilę. Potem znów powróciłam do wersji "Zero umarł".
UsuńBoże, nienawidzę cię za to zakończenie... albo Kocham za tak piękną historię. Nie wiem ;-;
OdpowiedzUsuńTo pierwszy komentarz jaki tu zostawiam, ale czytam tego bloga odkąd się pojawił. Powiem szczerze że naprawdę miałam nadzieję, że oni jednak będą razem...
Na tym kończę bo mi mama zabiera telefon...
Jeszcze raz dziękuję za tak okropne (cudowne) opowiadanie.
Eee... Ekhem... Dziękuję?xD Cóż, cieszę się, że wzbudziło emocje... Nawet jeśli nie do końca pozytywne xD
UsuńWybacz, że tak późno to przeczytałam, ale wiesz, jak to jest - szkoła ect. Zresztą poniekąd mam wolne od pisania i obserwowania, co kto wstawił, więc nie jestem na bieżąco.
OdpowiedzUsuńCóż mogę jeszcze powiedzieć, co jeszcze nie zostało napisane powyżej?
...
;_;
Może tylko tyle, że było to bardzo smutne i mimo wszystko do samego końca miałam nadzieję, że jednak wszystko skończy się pozytywnie, jednak nie... Idę sobie popłakusiać ;_;
Mam nadzieję, że to nie płacz nad marnością mojej fikcji xD ekhem, a tak na poważnie... Chyba będziecie się mogli spodziewać niedługo czegoś... Weselszego xD Jak wypali to będzie efekt drobnej współpracy :3
UsuńNie jest źle, miesiąc nie minął xD jestem tak bardzo nie na bieżącą ; ;
OdpowiedzUsuńOk a teraz wracając do opowiadania...
Weź wyjdź, nie lubię cie *chlip chlip* popłakałam się *chlip* to takie smutne *chlip*
W ogóle to idę płakać do kąta *chlip chlip*
Lili, błagam, nie mów, że ty tak serio xD chociaż w sumie... To uśmierciłam Ci synka D: i sobie męża > <" no ale... za bardzo kiczowato mi wyszło by się rozklejać, teściowa ;.;
UsuńNo ale ; ; wcale nie jest kiczowato
UsuńAle jest smutno ; ;
Mam tepego syn...
CZY TY USMIERCILAS MNIE I OLI?
O kurde... Faktycznie o.o" SZWAGIER, NIE CZYTAJ TEGO! xD
UsuńPORYYCZAAAŁAM SIE ;/. Poryczałaaamm. Ja pier... zabiłaś mnie tym. Całe opowiadanie świetne, tylko trcohę irytowały mnie te króciutkie części, ale poza tym...cudo. Szkoda, że się jednak zle skończyło i że Hizu tak na prawdę nigdy nie miał okazji mu powiedzieć co czuje. Ale...może tak jest lepiej. Bo co niby po tylu latach przyjazni miał powiedziec...
OdpowiedzUsuńNo nic. Pozdrawiam :)
Bardzo mi się podobało
Dziękuję...
Usuń