Ta część ze specjalną dedykacją dla żony, która uświadomiła mi, jak bardzo bezproduktywnie spędziłam wakacje xD
Muszę wreszcie siąść do painta i zrobić sobie nową oprawkę na bloga (a najlepiej na wszystkie trzy...), bo mi głupio, że żona ma ładniej ode mnie, mimo że jaj jej headera robiłam o.o
Przy okazji foch na blogger, bo nie honoruje tak zacnej funkcji, jak tabulator, czyli powypieprzał mi wszystkie wcięcia w akapitach... TAK! SĄ ROBIONE SPACJAMI. Pozdrawiam xD
~Enjoy
~*~
„Szybko
płynąca wewnątrz, intensywnie. To moja krew,
Więc chciwy, seksualny spryt mną rządzi...”
Zaczerpnąłem świeżego powietrza. Było wilgotne i przesiąknięte wonią świeżo skoszonej trawy. Była tak intensywna, że idealnie kamuflowała pozostałe zapachy.
Odwróciłem się gwałtownie w prawą stronę i ruszyłem prędko na przód.
Więc chciwy, seksualny spryt mną rządzi...”
Zaczerpnąłem świeżego powietrza. Było wilgotne i przesiąknięte wonią świeżo skoszonej trawy. Była tak intensywna, że idealnie kamuflowała pozostałe zapachy.
Odwróciłem się gwałtownie w prawą stronę i ruszyłem prędko na przód.
W
mojej głowie uformowała się niemal idealna melodia. Melodia
wypełniona żalem, dźwięk płaczu, którym miałem ochotę
wybuchnąć, krzyk rozdzierający duszę na wskroś. Nuty obrazujące
w jak wielkiej byłem rozsypce i jak bardzo zdeterminowany byłem, by
ten stan rzeczy zmienić. Słowa same cisnęły mi się na język.
Wypowiadałem je zachrypniętym głosem, coraz donośniej. Chcąc być
usłyszanym. Chcąc, by dotarły do każdej pojedynczej osoby, która
mnie do takiego stanu doprowadziła. Krzyczałem. Krzyczałem, powoli
tracąc oddech. Kilka ostatnich zwrotów, wyszeptanych na ostatnim
tchu. Cisza.
„...Zobacz
swoje leżące pragnienia.
W swojej celi wypowiedz swe życzenie..."
~*~
Na
zewnątrz była nieprzyjemna aura. Jak zawsze, po minionym koncercie,
ze zdwojoną siłą doskwierał mi chłód. Rozkoszując się
okalającą mnie ciemnością, pozwoliłem by moje ciało otulił
delikatny powiew. Wyciszyłem się. Po wrzaskach publiczności i
nieustającym hałasie za kulisami potrzebowałem
odpoczynku.
Idealna
noc – pomyślałem, wychodząc
z alejki. Pozwoliłem moim oczom spokojnie się przyzwyczaić do
blasku ulicznych lamp. Stałem w bezruchu, odliczając w myślach
upływające minuty. Moje serce biło z coraz większym ociąganiem,
aż poczułem, że źrenice zaczynają czulej reagować na światło,
a słuch na dźwięki.
To
jest ten moment. - Coraz
bardziej oślepiające promienie. Donośny szum, płynącej w moich
żyłach krwi. Narastająca ekscytacja, przeplatana dawką
niepewności. Kilka rytmicznych uderzeń...
~*~
Ciemność.
Wszechobecny
mrok, penetrujący nawet najbardziej niedostępne zakamarki umysłu.
Obezwładniający. Pozbawiający zdrowego rozsądku i opanowujący
zmysły. Objawiający szaleństwo jako normę.
Inny
wymiar.
Nagięta
do rosnących potrzeb rzeczywistość, splamiona szkarłatem.
Nieposkromiona żądza. Instynkty napędzane głodem. I tylko jedna
myśl w głowie – chęć przetrwania. Pragnienie silniejsze niż
jakiekolwiek inne. Pragnienie tak desperackie, że spycha
naszą świadomość w otchłań, by pozbawić kontroli nad ciałem.
Żyć...
Żyć!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentarze podlegają moderacji.
Usuwane będą wyłącznie komentarze-spam.
Komentarze mogą być publikowane z lekkim opóźnieniem.
Na większość komentarzy udzielam odpowiedzi.