Sensuum

W zbiorze opowiadań znajduję się również takie, które opowiadają o związkach męsko-męskich, dlatego też wszyscy, którym to nie odpowiada, proszeni są o opuszczenie bloga.

BLOG SPOWOLNIONY
Czyli notki pojawiać się będą w dużych odstępach czasowych.

W PRZYGOTOWANIU:
Imagination V
Lost Heaven 2
Hunting V
Abyss (Kisa's ver.)
Moon Child (np. filmu)
List (one shot) -
Rapsodia (shot/miniaturka) -
Ishtar(shot/miniaturka/seria) -
Love is Dead (mega shot)

sobota, 24 sierpnia 2013

Abyss XIV

Łapcie wyczekiwany rozdział. Moja beta go nie pochwaliła i uznała, że powinnam go z niektórych elementów okroić. Początkowo miałam nawet zamiar się do jej uwag dostosować, bo jej argumenty były słuszne, ale później przeglądając notatki dotyczące następnego rozdziału uznałam, że straciłby on wówczas sens, a jego początek mam już napisany... Pozostawiłam więc wszystko tak, jak było w pierwotnym zarysie, w pełni przygotowana na słowa krytyki z waszej strony, które zapewne nadejdą ;)
Z tego miejsca pragnę też przeprosić za zwłokę. Rozdział jest gotowy już od ponad tygodnia i leżał sobie grzecznie u bety aż do wczoraj i pewnie mogłabym go nawet odebrać wcześniej, gdybym ładnie poprosiła Yuuki o pośpiech ale i tak nie miałabym go kiedy opublikować, bo nie było mnie do czwartku w domu.

Przy okazji... Moja kochana Aoi ♥ założyła takie śmieszne coś [śmieszne coś] xD 

Na koniec chcę też poinformować, że z przyczyn niezależnych ode mnie jestem zmuszona zawiesić bloga na czas nieokreślony.
Wczoraj spalił mi się laptop i kolejnego nie będę miała dopóki na niego nie zarobię. Z racji tego, że jestem w klasie maturalnej - nie mam czasu na pracę, więc możliwe, że nie będę go miała aż do wakacji. Tych normalnych, nie pomaturalnych. Chyba, że zbiorę ładne prezenty na imieniny, pod choinkę i na urodziny x.x"
Nie oznacza to jednak, że zaniecham pisania. Przez cały ten czas będę się starać dalej rozwijać fabułę opowiadania i notować wszystko skrupulatnie w telefonie czy na kartkach. Z tym, że nie będę tego miała jak publikować. Postaram się jednak raz na jakiś czas robić aktualizacje bloga z laptopa taty lub u którejś z przyjaciółek. Będzie to jednak mocno utrudnione...

A tymczasem rozkoszujcie się jednym z już chyba ostatnich rozdziałów Abyss~!

Enjoy...


Szedłem prosto przed siebie, nie przejmując się kompletnie niczym. Po tylu wylanych łzach, uczuciowej furii i pędzących z zawrotną prędkością wspomnieniach, mój umysł przesłoniła mętna tafla, która nie pozwalała mi się na niczym skupić. Kroczyłem więc tępo, przedzierając się przez nieznane mi uliczki otaczające ścisłe centrum i nie wiedząc, co ze sobą uczynić. Nie pamiętam kiedy ostatni raz dałem się tak mocno ponieść emocjom.
Za to właśnie kochałem to miasto - pełna anonimowość. Mogłem ryczeć na środku drogi, a i tak nikt nie zwracał na to najmniejszej uwagi. Bez makijażu i tak była niewielka szansa na to, by ktoś mnie rozpoznał.
Maszerowałem więc dalej, raz po raz zmieniając tempo. Po jakimś czasie, powoli dochodząc do siebie, zacząłem obserwować wystawy sklepowe, oferty poszczególnych barów i restauracji. Większości tych stoisk nawet nie kojarzyłem, mimo tego, że przemierzałem tę drogę setki razy w drodze do pracy.

Swoją wędrówkę zakończyłem dopiero późnym wieczorem, zatrzymując się w dobrze mi znanej kawiarni. Odkąd pamiętam mieli tu przepyszne herbaty i cudowne kremówki. Ogólnie nie przepadałem za słodyczami, ale dla nich zawsze robiłem wyjątek. Poza tym, podobno cukier poprawia humor. Warto było spróbować. Teraz każde wsparcie było dla mnie cenne.
Zająłem miejsce przy jednym z dwuosobowych stolików w rogu pomieszczenia. Zawsze przy nim siadałem, bo było odgrodzone od reszty kawiarni tak, że nikt nie mógł zakłócać mojego spokoju i wścibsko mi się przyglądać, zaś ja sam mogłem spokojnie obserwować, co dzieje się wokół i za wielką szybą, stanowiącą front kawiarni.
Kelnerka jedynie z uprzejmości spytała, czy chcę zamówić to, co zawsze, czy może mam ochotę skosztować ich nowych wypieków. Wiedziała, że odmówię eksperymentów. Nigdy nie robiłem wyjątków. 

Czekając więc na swą Białą Królową (w domyśle - nazwa herbaty) zacząłem jeszcze raz z wolna i w spokoju nad wszystkim się zastanawiać. Zacząłem od porannego incydentu. Zanim cokolwiek zrobię, powinienem się zorientować, ile tak naprawdę Kisa widział i co zdążył mu już wyjaśnić Hizumi. Może jednak wcale nie było tak źle? W końcu nie miałem pojęcia, jak długo tam stał. Może trafił na sam moment, gdy Hizumi wstał już z łóżka? Chociaż… Tak właściwie nawet nie słyszałem, kiedy otworzył drzwi, więc możliwe, że wszedł do pokoju jeszcze zanim się obudziłem… Chłopiec jednak wie, że przyjaźnimy się od „x” lat, i że niewiele jest u nas skrępowania względem siebie. Sam jest gejem, więc na pewno nie wzbudziło to w nim też obrzydzenia. Chyba, że widok facetów po 30-ce już tak atrakcyjny nie jest jak ten jego ćwierćmózgi Masamura... Ale cóż ja na mój wiek poradzę? Aż tak skończoną divą nie jestem, by wstrzykiwać sobie botoks w buźkę, jak nasz kochany perkusista, a i siłownia nigdy zbyt kusząca dla mnie nie była. Wystarczy, że wyciskam z siebie siódme poty na próbach, a podczas koncertów mam jeszcze saunę w gratisie.
Najbardziej zastanawiało mnie jednak, dlaczego dzieciak mnie spoliczkował..? Były dwie opcje. Albo uznał, że chcę się zabawić Yoshidą i chciał mi uzmysłowić, że zachowałem się jak dupek, albo, co niestety wydaje mi się bardziej prawdopodobne, uznał, że... Próbuję mu odbić faceta. Problem w tym, że to nie ja go pocałowałem, a on mnie! 

Och, a to kolejna zagadka do rozgryzienia. Dlaczego, do jasnej cholery, ten przeklęty idiota to zrobił?!Fakt, spaliśmy ze sobą. Raptem kilka razy w życiu, w dodatku całe wieki temu, ale ze sobą spaliśmy. Po tych wypadkach jednak nigdy więcej żadne z nas do tego nie wracało! Zachowywaliśmy się, jakby nic się nie stało. Nie dochodziło między nami do żadnych dwuznacznych sytuacji, nie prawiliśmy względem siebie żadnych czułostek i nie mówiliśmy w swym kierunku słodkich słówek. Było po prostu tak, jak zawsze. Teraz jednak było inaczej. Dlaczego? Bo na pocałunku się skończyło. Och, nie to, żebym w tamtej chwili rzeczywiście miał ochotę przelecieć swojego najlepszego przyjaciela. W żadnym wypadku. Tylko nigdy do czegoś takiego nie doszło. Ten gest był… Nie, to stanowczo nie było na pocieszenie. Gdyby chciał mnie pocieszyć zrobiłby zupełnie inną minę… Nie byłoby w niej tyle… Goryczy.

OCH! Koniec, do jasnej cholery!
Im dłużej nad tym myślałem, tym mniej rozumiałem...
Została jeszcze jedna sprawa, ale o niej myśleć z kolei nie chciałem. Te dwie poprzednie dostatecznie rujnowały mi humor. Dla tej ostatniej szkoda mi było swej głowy.

Sączyłem z wolna napój, raz po raz przegryzając go kawałkiem ciasta.Zbliżała się 22, więc musiałem ulotnić się z przytulnego gniazdka. Wówczas moje myśli zaczęło zaprzątać coś zupełnie innego... Gdzie powinienem podziać się na noc?
Opuściłem mieszkanie w tempie ekspresowym, kompletnie nie zastanawiając się nad tym, czy brać portfel, czy nie.Miałem tylko kilka drobniaków zachomikowanych w kieszeniach kurtki, więc o wynajęciu hotelu nie było mowy. Nie mogłem też pójść do baru, bo jakby zauważyli, że nic nie zamawiam, to by mnie wyprowadzili, a po zapłaceniu tu rachunku byłem spłukany. Poza tym, miałem na sobie wczorajsze spodnie i wygnieciony od spania T-shirt. Nikt by nawet na mnie spojrzał, co dopiero o postawieniu drinka mówiąc… Ech, przykry los szarego człowieka.
Włączyłem telefon, z którego wcześniej wyjąłem baterię, by nikt nie zawracał mi głowy. Wibracje co kilka sekund mnie tylko bardziej irytowały. Nie chciałem się z nikim kontaktować. Nie chciałem słyszeć nikogo, kto mógłby chociażby w najmniejszym stopniu sprowadzić mnie na ziemię i dobitniej uświadomić rzeczywistość.
Na samym wstępie powitały mnie komunikaty z poczty głosowej. 37 nieodebranych połączeń od Hizumiego, 14 od Tsukasy, 21 od Karyu i... Ponad 50 od Kisy. Pewnie pomyślał, że to z jego winy uciekłem. Tak naprawdę jednak tylko dolał oliwy do ognia… Nie powinien czuć wyrzutów z mojego powodu… Przynajmniej nie do przesady.
Odebrałem kolejnego sms'a - Tatsuro. Dzwonił 6 razy. Pewnie i jego poinformowali, że zaginąłem.
...albo po prostu miał interes. Zawsze dzwonił wtedy, gdy miał do mnie biznes lub chciał wyjść na... Piwo. VICTORIA!
Wybrałem numer mężczyzny i przyłożyłem telefon do ucha, wsłuchując się czujnie w sygnał oczekiwania.
-SHIMIZU! - wykrzyczał do słuchawki, zanim zdążyłem zareagować. - Ty cholerny draniu! Nie masz pojęcia, jak się wszyscy o Ciebie martwili! Yoshida z tym Twoim dzieciakiem omal sobie wszystkich kłaków nie powyrywali z nerwów! Co ty sobie do jasnej cholery wyobrażasz! Nawet mi żyć nie dali... Pierwszy dzień urlopu po trasie, a już mi się wszyscy na łeb próbują zwalić! Mam nadzieję, że masz dobre wyjaśnienie, bo jak nie, to Ci kop...
-Zamknij się.
-Słucham?
-Zamknij się. Jesteś w domu? Jest ktoś u Ciebie? Jeśli nie, to zaraz będę. Tylko ani słowa chłopakom. Nie chcę się z nimi widzieć. Ani ich słyszeć. Zrozumiano? - warknąłem do słuchawki, kierując się w stronę jego apartamentowca.
-Ale wyjaśnisz mi wszystko, jak już będziesz..? Bo jak nie, to dzwonię...
-Jak zadzwonisz, to mnie przez najbliższy rok nie znajdziecie. - Chwila ciszy.
-Jasne. Przychodź szybko. - Powiedział, kapitulując.


Odnalazłem właściwe drzwi na ostatnim piętrze niezbyt wysokiego budynku i zapukałem. Otworzył mi oszołomiony właściciel.
-Hej! Co ty do chole...
-Najpierw daj mi ręcznik i coś do przebrania. - Potrząsnąłem głową, strzepując z niej kropelki deszczu, który mnie dopadł tuż przed wejściem do budynku.
Zdjąłem przemoczony t-shirt i bez żadnego skrępowania przeszedłem do salonu, rozsiadając się na kanapie, jakbym był u siebie. Po chwili Tatsuro przyniósł mi wyproszone wcześniej rzeczy. Wytarłem się i zarzuciłem sobie ręcznik na ramiona, by woda z włosów mogła sobie na niego swobodnie skapywać. Wstałem i szybkim krokiem przeszedłem do kuchni w poszukiwaniu piwa.
Mężczyzna zatrzymał się w progu pomieszczenia i oparł o futrynę, przyglądając mi się uważnie.
-To dowiem się, co się takiego tam stało? Bawisz się w Hizu i przed nim uciekasz, jak on przed Tobą? - spojrzałem na niego pytająco, nie wiedząc, o czym mówi.
 - Och... Jasne... Czyli jesteś na tyle ślepy, by przez te wszystkie lata tego nawet nie zauważyć. Czyżby teraz on bawił się w nadopiekuńczą mamusię? Przesadna ilość rodzicielskiej miłości w niego wstąpiła? - warknąłem ze złości, zaciskając mocno dłoń na, dopiero co wyjętej, puszce.
- Już dobra, nie denerwuj się tak... - podniósł pojednawczo dłonie i wycofał się do pokoju.
-To z łaski swojej przestań kłapać jadaczką. - Uciąłem.

Wróciłem do salonu i zająłem miejsce obok mężczyzny, otwierając upragniony trunek. Pierwsze pół puszki wypiłem duszkiem. Byłem spragniony i... Szczerze mówiąc to była jedna z tych nielicznych chwil, w których marzyłem o tym, żeby się zalać w trupa i następnego dnia nic nie pamiętać. Żyć w błogiej nieświadomości. Przynajmniej przez tych kilka pięknych godzin w trakcie snu i zaraz po przebudzeniu.
-Zwolnij, bo nam piwa zabraknie... - sarknął mężczyzna.
-Jeśli sprowadzisz tu całą dyskotekę to na pewno. - Odgryzłem się.
Tatsu zawsze miał w domu zapas alkoholu, którego nie powstydziłby się nawet najlepszy klub w okolicy. Począwszy od siurowatego piwska, przez dobre wermuty i luksusowe wina, aż po importowaną wódkę. Tego ostatniego osobiście wolałem unikać... Niejednokrotnie podczas europejskich tras widziałem, jak po tym świństwie cierpiał Tsukasa. Ja jednak aż takim masochistą nie byłem i wolałem zakatować swój pęcherz starym dobrym Asahi...

Mój gospodarz pozwolił mi wypić w spokoju jeszcze jedną puszkę, po czym kolejną brutalnie wyrwał mi z ręki, odstawiając ją na stół.
-Zanim zaczniesz się zataczać, a twoja zdolność mówienia cofnie się do poziomu 2-latka powiedz mi, co się stało. Dlaczego kryjesz się przed zespołem? I dlaczego chcesz się uchlać? - aż tak to widać..? Spojrzałem na niego zdziwiony, ale nie miałem siły protestować.
Streściłem mu całą historię, począwszy od pogrzebu Kimiko. Nie wiem, dlaczego zacząłem od tak odległych faktów, ale dopiero w tamtym momencie uświadomiłem sobie, że przez ten cały czas nie miałem okazji się nikomu wyżalić. Gdy zbliżałem się do wydarzeń z wczorajszego dnia moje policzki były już całe mokre od łez, a kolejne dwie puszki leżały puste obok kanapy. Sięgałem po kolejną, już i tak mocno przyćmiony przez alkohol, a Tatsuro słuchał, nie przerywając mi ani na sekundę i tylko kiwał ze zrozumieniem głową, dając tym samym znak, że mogę liczyć na jego wsparcie.
Znałem go od gimnazjum. Nie ufałem mu wprawdzie w aż takim stopniu, jak Yoshidzie, ale jego również bez wahania mogłem teraz nazwać przyjacielem. To on był ze mną w najtrudniejszym momencie  mojego życia i to on, choć bezskutecznie, próbował pomóc wyrwać mi się z bagna, w które wpadłem nie z własnej winy.
Nie zwierzałem mu się nigdy z tych najbardziej istotnych spraw. Zawsze mówiłem tylko ogólnikami. Dzisiaj jednak wiedziałem, że to jedyna osoba, której mogę powierzyć wszystkie swoje rozterki.

Gdy zacząłem opowiadać o poranku - o tym, jak Kisa widział mnie całującego się z Hizumim i o tym, jak mnie po tym spoliczkował - zmierzył mnie tylko współczującym spojrzeniem, po czym po prostu mnie przytulił, pozwalając mi płakać w swoją koszulkę.  Ja jednak nie byłem już w stanie odpowiednio trzeźwo ocenić sytuacji. Dla mnie to było niemal jak zaproszenie. Musiałem odreagować. Właśnie po to do niego przyszedłem, więc gdy tylko znalazłem się w ramionach mężczyzny przypomniały mi się czasy, gdy mieliśmy ze sobą romans. I jakoś tak nie wiedzieć czemu nabrałem ochoty, by powtórzyć to, co kiedyś między nami było. A było między nami dużo… I niejednokrotnie wielu rzeczy żałowałem. Zwłaszcza wówczas, gdy przez kilka dni z rzędu nie byłem w stanie chodzić, czy chociażby usiąść. Teraz kierowały mną jednak niezwykle puste pobudki. Pożądanie i chorobliwa chęć niemyślenia.
Odsunąłem się od niego na tyle, by móc spojrzeć mu w oczy, po czym ostrożnie przybliżyłem swoją twarz do jego. Nie odsunął się. Postąpiłem więc krok dalej, smyrając go nosem w policzek tak, by nasze usta znalazły się niezwykle blisko siebie. Objął mnie nieco mocniej w pasie, ale jego mina nie uległa najdrobniejszej modyfikacji. A przynajmniej nie na dobre. Wydawał się teraz bardziej surowy. Trochę mnie to zirytowało, więc na powrót się odsunąłem i spojrzałem na niego z miną naburmuszonego dzieciaka. Zachichotał cicho na ten gest, wyraźnie łagodniejąc, a następnie sam nachylił się nade mną, muskając delikatnie moje wargi. Ja jednak teraz postanowiłem grać dalej. Odwróciłem się, nadal udając obrażonego. O nie. Teraz musisz mnie obłaskawić.
Westchnął głęboko, po czym przysunął się i delikatnie objął mnie w pasie, składając czuły pocałunek na mojej głowie.
-Przepraszam, że nie mogę zrobić nic więcej, niż tylko cię wysłuchać, Michi-chan… - szepnął w moje włosy i oparł głowę na moim ramieniu. Nie musiałem długo czekać, by na swojej szyi poczuć kilka delikatnych pocałunków. Sunął wargami w górę, wzdłuż mojej szczęki, aż w końcu dotarł do moich ust. Poddałem się i odchyliłem lekko do tyłu, by ułatwić mu do nich dostęp. Zatraciłem się w jego ustach, zaniechując walki o dominację. Całkowicie oddałem się jego kontroli.

Usadził mnie sobie na kolanach, a ja zarzuciłem mu ręce na szyję. Oderwał się ode mnie na chwilę.
-Może przeniesiemy się w wygodniejsze miejsce? - zaproponował, po czym nie dając mi dojść do słowa na powrót wpił się w moje usta. Tym razem znacznie ostrzej.
Jęknąłem cicho, a on złapał mnie za biodra unosząc do góry. Oplotłem go nogami wokół pasa i dałem mu się zanieść do sypialni.
Czułem, jak coraz bardziej odpływałem. Alkohol i cielesne doznania robiły swoje.
Tatsuro zaczął błądzić dłońmi pod moją koszulką, a gdy tylko dotarliśmy do łóżka rzucił mnie na nie i bez żadnych ceregieli mnie jej pozbawił.
Na powrót przyciągnąłem go do pocałunku, jednocześnie siłując się z guzikami u jego koszuli. Po jakimś czasie doszedłem jednak do wniosku, że nie ma to najmniejszego sensu, więc po prostu je poodrywałem mocnym szarpnięciem za poły materiał.
Tatsu zamruczał mi w usta z aprobatą, gdy tylko to uczyniłem i sam, by zbytnio nie przedłużać, zabrał się za moje spodnie. Gdy udało mu się z nimi uporać przyjrzał się uważnie mojemu ciału. Wyglądał, jakby chciał mnie pożreć. Był cały rozpalony. Uznałem, że chyba w owej sytuacji powinienem się zawstydzić, jednak zamiast tego zagryzłem figlarnie wargę, prowokując go tym samym do dalszego działania. Nie potrzebował dodatkowej zachęty. Przyssał się ustami do mojej szyi, w niektórych miejscach ją przygryzając, w innych zostawiając wilgotne ślady, a jeszcze inne tylko lekko muskając. Jego palce wodziły wzdłuż moich boków i klatki piersiowej, a ja czułem coraz większe podniecenie.
Szarpnąłem go za włosy i ucałowałem krótko w usta.
-Skończ... Się już... Bawić... - wydyszałem.
Spojrzał na mnie lekko zaskoczony, ale nie protestował. Załapał, na co mam ochotę i postanowił się całkowicie do tego dostosować. Zrzucił z siebie resztę garderoby, po czym zdjął mi bokserki i uśmiechnął się niemal wrednie.
-Jak sobie życzysz... – oblizał łakomie wargi.
Wrzasnąłem z bólu, gdy wszedł we mnie bez żadnego ostrzeżenia, od razu do końca, a on napawał się tym widokiem jak urzeczony. Do oczu napłynęły mi łzy. Ból nie był aż tak okropny. Ostatnimi czasy zdążyłem się jednak odzwyczaić w ogóle od seksu, a co dopiero od bycia na dole...
Och błagam, tylko jemu kiedykolwiek w swoim życiu pozwalałem na takie igraszki. Kompletnie jednak wyleciało mi z głowy, że ten facet lubi się zabawiać ze swoimi kochankami tak samo ostro, jak ja... Hizumi był o wiele łagodniejszy mimo, iż robiliśmy to samo…

Odczekał chwilę przed kolejnymi ruchami, dając mi się nieco ze sobą oswoić, scałowując w międzyczasie w niemal czułym geście łzy z moich policzków.
-Taka abstynencja ci nie służy, kochanie... - wyszeptał wprost do mojego ucha, liżąc i przygryzając jego płatek w prowokującym geście.
-A ty znowu sie opierdalasz... - wysapałem, gryząc go w szyję i poruszając biodrami na znak, że ma się wreszcie wziąć do roboty. Zachichotał krótko.
-Skoro tak uważasz. - Przycisnął mnie do materacu, wpijając się w moje wargi, by maksymalnie stłumić mój głos i zaczął się we mnie szybko i gwałtownie poruszać. Na początku były to bardzo chaotyczne ruchy, pełne brutalności, za co nagrodziłem go poharataniem wargi. Z czasem jednak dostosowaliśmy się na wzajem do swojego tempa.
Obraz coraz bardziej zaczął mi się rozmazywać. Zbawienna mocy alkoholu… Nie byłem wstanie myśleć już kompletnie o niczym innym, niż na moim kochanku.


Przez całą noc towarzyszył nam jednak aromat naszej krwi i ból. Tym razem już tylko fizyczny...

7 komentarzy:

  1. Naprawdę każesz wszystkim tyle czekać? ; ; Cóż.. Rozumiem, złośliwość rzeczy martwych. Ale będę liczyć na to, że kiedyś coś tam się pojawi :D
    Buhahah nie mogłam z pewnych tekstów, np. o Tsukasie i botoksie xD Myślę, że taka łatka już na dłuuuugi okres czasu zostanie mu przypięta.
    Hm, nie sądziłam, że wymyślisz TAKI pairing jednorazowy (?). Taki... niecodzienny. Co nie znaczy, że mi przeszkadza.
    Rozdział był jak zwykle świetny. Będę tęsknić za opowiadaniem ; ;

    OdpowiedzUsuń
  2. Super..Chcę więcej! <3 Strasznie chcę więcej i szybciej *.*
    Oh, Zero nie z tym uprawiaj seks cymbale xD

    OdpowiedzUsuń
  3. " Aż tak skończoną divą nie jestem, by wstrzykiwać sobie botoks w buźkę, jak nasz kochany perkusista" *jeb* nie mogę z tego XD

    Ej no.. tu się nie ma do czego przyczepić. Nie wiem, co tu niby miałaś okroić O.o

    Rozdział ma nawet przyzwoitą długość i no... seks na pocieszenie zawsze spoko 8D Szkoda, że z Tatsuro >.> To takie fajne, że wszyscy się nagle o Zero boją, a ten idzie sobie do jakiegoś mniej ważnego przyjaciela. I teraz czekać nie wiadomo ile na następną część.. Trochę słabo ; ;

    OdpowiedzUsuń
  4. Pozwolę sobie walnąć tutaj taki dłuższy komentarz odnoszący się do wszystkich części, które przeczytałam, kiedy mnie nie było, bo nie chce mi się rozdrabniać.
    Przede wszystkim; Zero trzymaj mi się twardo! Nie załamuj się, bo cię jeszcze do wariatkowa odeślą! Mimo wszystko te cięte uwagi i opisy wciąż się ciebie trzymają, za co się tak lubię~! ♥ Hizu jako drapiący kot xD ~Miau! xp Strasznie podobała mi się o tym wzmianka, to było super :D Bardzo lubię te rozmyślania Zero, są genialne.
    W ogóle to cieszę się, że ponownie notki stają się dłuższe, bo te "króciaki", jak ja je nazywam, nie zaspakajały mojego yaoistycznego głodu. Miałam niedobór Abyss...
    Chciałam cos jeszcze napisać... A! Już mi się przypomniało! Ogólnie to całe opowiadanie jest utrzymywane w ciężkim klimacie, co zapewne u innych yaoistek zmęczyłoby mnie po... połowie pierwszego rozdziału? Ale nie tutaj. Trafnie przeplatasz żartobliwe i mające swój charakterystyczny humor myśli Zero z trudami, z jakimi spotyka cię Shumizu. Za to lubię właśnie Abyss i ciebie, Tsusiek ☺ ♥ <(^-^)>

    Wszystko pięknie ładnie, ale seks z Tatsu nie odpowiadał mi. Wcale nie chodziło, że był źle napisany czy coś w tym stylu - po prostu wokalista MUCC wyskoczył, przysłowiowo, jak Filip z Konopi i nagle rzuca się na Michiego z rozpiętym rozporkiem. Zresztą... ja liczyłam na scenę +18 z Hizu... ;-; Postać Zero strasznie zgorszyła się przez to w moich oczach.
    Zero, do kurwy nędzy *spóźniony dźwięk cenzury*, ty mi się tu nie kurw *znów spóźniony dźwięk cenzury*, bo jak ja ci zaraz wykurwię *spóźniony dźwięk cenzury* z partyzanta to się nie podniesiesz przez najbliższy tydzień! jestem zawiedziona twoją kurweską *spóźniony dźwięk cenzury* postawą! Bierz tą bolącą dupę w troki i marsz mi do Hizu, ale już! *bulwers jak ich mało i wściekłe prychnięcie*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. do pierwszego akapitu nie mam odniesienia, po prostu dziękuję xD
      Do drugiego.. Cóż seks z Tatsu to jest porażka, nie zaprzeczę. Pisałam tę scenkę cały tydzień, bo nie wiedziałam jak się za nią zabrać. Miałam koncepcję, wiedziałam, co chcę przedstawić i jakie uczucia wywołać, ale wraz nie wyszło jak trzeba... (/_-)" jest okrojony do bólu i... No nie tak chciałam, żeby wyszedł ;x Scenka +18 z Hizu jeszcze będzie, ale jeśli zatrzymam tę koncepcję, którą mam na nią teraz to... Zero w waszych oczach straci jeszcze bardziej. Ale w gruncie rzeczy chociaż to jedno udało mi się osiągnąć. Bez obaw, będzie jeszcze gorzej :) #TsuuTroll

      A tak na poważnie zostało mi już chyba tylko ze 4 rozdziały do opisania, chyba, że gdzieś po drodze mi jeszcze jakieś poboczne wątki wpadną do głowy xD ale trzymając się głównej fabuły zbliżamy się do końca~
      ...i wątpię, że wam się takie zakończenie spodoba.

      Usuń
  5. Jeju świetnie piszesz *.* mam nadzieję że niedługo pojawi się kolejny rozdział ^^

    OdpowiedzUsuń

Komentarze podlegają moderacji.
Usuwane będą wyłącznie komentarze-spam.
Komentarze mogą być publikowane z lekkim opóźnieniem.
Na większość komentarzy udzielam odpowiedzi.