Sensuum

W zbiorze opowiadań znajduję się również takie, które opowiadają o związkach męsko-męskich, dlatego też wszyscy, którym to nie odpowiada, proszeni są o opuszczenie bloga.

BLOG SPOWOLNIONY
Czyli notki pojawiać się będą w dużych odstępach czasowych.

W PRZYGOTOWANIU:
Imagination V
Lost Heaven 2
Hunting V
Abyss (Kisa's ver.)
Moon Child (np. filmu)
List (one shot) -
Rapsodia (shot/miniaturka) -
Ishtar(shot/miniaturka/seria) -
Love is Dead (mega shot)

sobota, 11 maja 2013

Abyss IV

I wreszcie... Łapcie i mnie nie gryźcie. Od bety dostałam nieźle po łapach za ten rozdział. Nie dość, że krótki to jeszcze... A z resztą - zobaczcie sami.
W tym rozdziale starałam się zarysować nieco... Umieszczenie czasowe naszej historii. Wszystko, co tu jest opisane (czyt. chociażby rozwód Hizumiego) jest bujdę i kompletnym wymysłem mojej wyobraźni uknutym na potrzeby opowiadania. Jeśli ktoś nie zna za dobrze biografii D'espa proszę, by mojego opowiadania w najmniejszym stopniu z nią nie łączył, bo sobie tylko bałaganu w biednych główkach narobicie > <"
Kolejny rozdział będzie znacznie szybciej, bo już dzisiaj Yuuki mnie próbowała zaszantażować, że nie odda mi tego rozdziału póki nie dostanie do zbetowania kolejnego... Do zmiany zdania przekonały ją jedynie statystyki bloga i to, że biedne 6 duszyczek go obserwuje i czyha na moje życie za opóźnienia Q_Q
A tymczasem...
...Enjoy~

~*~
Kolejne dni mijały nam na powolnym oswajaniu sie ze sobą. Było dość spokojnie biorąc pod uwagę ogól ostatnich wydarzeń. Nie miały miejsca żadne nieprzyjemne incydenty, atmosfera chociaż nadal niezbyt przyjemna nie była już aż tak gęsta jak jeszcze przed weekendem, choć niezaprzeczalnie napięcie wciąż wisiało w powietrzu.
...a przynajmniej w moich oczach tak to właśnie wyglądało. Hizumi zdawał sie szybko przyzwyczajać. Jego humor z dnia na dzień był coraz lepszy, a obecność nowego mieszkańca nie przeszkadzała w powrocie do rutyny. Wprawdzie jeszcze nie krzyczał na wszystko i wszystkich za każdym razem, gdy jego pedancka dusza została urażona i w zlewie stał jeden nieumyty kubek, a na nieskazitelnie białym dywanie wdzięczył sie czyjś czarny włosek, ale momentami zdarzało mu się gromić spojrzeniem, gdy komuś przypadkiem wymknęło się jedzenie z talerza na kuchenny blat lub nieumyślnie trącił idealnie ułożony obrus. Bardzo zastanawiające, gdyż w jego pokoju porządku ujrzeć nie miałem przyjemności. A przynajmniej nie wówczas, gdy tworzył. A tworzył niemal bez przerwy... Był niezwykle wrażliwy. Łatwo było go wzruszyć lub zranić. Dlatego byłem pewny, że to jemu będzie się znacznie ciężej pogodzić z zaistniałą sytuacją. Tymczasem w najlepsze zaśmiecał swoją sypialnię kolejnymi projektami dla Umbrelli, a o nowych piosenkach nie było mowy 'bo atmosfera nie ta', 'bo brak mu natchnienia', 'bo zbytni spokój w jego zacnym tyłku zagościł'.
...a może wcale nie było w porządku..? Może tylko doskonale udawał..?
Co innego tyczyło się Kisy. Jego postęp w aklimatyzacji w nowym otoczeniu był ograniczony do samodzielnego wychodzenia z pokoju na posiłki i odpalania telewizora we własnym pokoju. Raz jeden słyszałem jak pobrząkiwał jakąś smętną melodyjkę na gitarze. Wyraźnie się krępował i miał spore obawy co do tego, na ile może sobie przy nas pozwolić. Ponadto, jego przekrwione oczy i wyraźne cienie pod nimi nie pozostawiały żadnych wątpliwości w kwestii sposobu spędzania przez niego całych wieczorów. Wciąż był mocno przygnębiony. Nie spodziewaliśmy się jednak, że stan ten mu szybko przejdzie. Chcąc go wesprzeć zapisaliśmy go do psychologa. Tak właściwie, to była moja inicjatywa. Uznałem, że skoro z nami nie chce rozmawiać, to będzie mu łatwiej wyżalić się obcej osobie. Ponadto, miałem minimalną nadzieję, że terapia pomoże mu sprawniej się pozbierać.
Początkowo było trudno. Miał pewne opory przed pójściem na pierwszą wizytę. Nie dziwiliśmy się temu jednak i tak postawiliśmy na swoim. Z kolejnymi było już znacznie łatwiej. Po pewnym czasie popadł już w pewną rutynę, jednak po każdej sesji chodził osowiały, całkowicie wypruty z sił i jeszcze bardziej małomówny niż zwykle. Mimo to, na przestrzeni czasu dało się zauważyć pewną poprawę w jego stosunku do nowych okoliczności.
Ja zaś byłem po prostu sobą. Absorbowała mnie praca, której z racji braku nowych tekstów było niewiele, z pokoju wychodziłem tylko na posiłki lub na balkon, by zapalić, odzywałem sie rzadko. Żadnej zmiany mojego zwyczajowego zachowania. Obiecywałem sobie po stokroć, że 'jutro zagadam do Kisy' jednak zawsze kończyło sie tylko na 'dzień dobry' lub 'miłego dnia'. Podczas, gdy mój przyjaciel starał się poświęcić chłopcu jak najwięcej czasu, w jakiś sposób przekonać go do siebie i uspokoić - ja zdobywałem sie co najwyżej na - w moim mniemaniu - krzepiący uśmiech lub, sporadycznie, gdy jego mina wyrażała skrajne przygnębienie, na przyjacielskie poklepanie po plecach, na co Yoshida patrzył z pobłażaniem, po czym sam siadał koło niego próbując dodać mu otuchy.
Naprawdę nie byłem w stanie sie przełamać. Nie lubiłem i nie umiałem rozmawiać z ludźmi. Zdarzało mi się wprawdzie śmiać z banalnych żartów, nawet flirtowałem z kobietami... Nie byłem aspołeczny. Po prostu prowadzenie konwersacji mi nie wychodziło. Pannom w klubach wystarczył uśmiech, kryptogłębokie spojrzenie w oczy i ręka na tyłku.
Kimiko była ze mną, bo moja 'małomówność i skrytość ja intrygowały'. Zespół, bo potrzebowali basisty, a po latach spędzonych we wspólnym gronie i kilku kryzysach przyzwyczaili się do mojego 'mam-wszystko-w-dupie' jestestwa. Tak na dobra sprawę, to Tsukasa wkręcił mnie przed laty do Maifo stawiając chłopcom ultimatum, że albo gramy razem, albo mają znaleźć innego perkusistę. Chłopcy nie przystali na to zbyt ochoczo, obawiając się, że moja osoba będzie wprowadzać „przykrą atmosferę” w zespole i że w przypływie złego humoru mogę być niebezpieczny. Nie do końca wiem skąd im się to wzięło, bo naprawdę nie należałem do osób agresywnych – chyba, że liczy się agresja słowna, ale jako, że odzywałem się rzadko, zbyt szkodliwym to być nie mogło. Przyzwyczaiłem się jednak, że ludzie wysnuwali na mój temat różne przedziwne wnioski, doskonale zdając sobie sprawę z tego, jaką aurę wokół siebie roztaczam. Mimo tego Tsu udało się ich przekonać, by mnie przyjęli. Wyłożył im przy tym moją niemal kompletną psychoanalizę, na co tylko prychałem rozjuszony. Bo po co komu wiedzieć o mnie aż tyle, jeśli cały projekt i cała ta znajomość miały być tylko chwilowe..? Oczywiście od samego początku chłopcy doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że jak tylko nadarzy sie okazja to odejdziemy, by reaktywować d'ray, jednak nikt nie protestował. Tsukasa jest zbyt dobrym perkusistą, a my dwaj w nowym projekcie od razu przysporzyliśmy mu rozgłosu wśród Manii. 
Mimo to, doskonale wiem jakie wśród niektórych fanów chodziły opinie na temat tego zespołu. Niektórzy chodzili na koncerty tylko po to, by się pogapić na naszą dwójkę. Kilka razy widziałem, jak ktoś na dźwięk głosu Ricky’ego zatykał uszy i, mimo iż czasami naprawdę rozumiałem takie reakcje, bo przyzwyczajony do anielskiego gardła Hizumiego odnosiłem niejednokrotnie wrażenie, że tamten wokalista śpiewać nie powinien, nie było miło patrzeć, jak publika w ten sposób reaguje.
Dlatego zespół długo nie przetrwał. Kenji nie był zadowolony z klimatu. Muzyka przestawała dawać mu radość i tracił cały zapał wychodząc na scenę.
Mnie to tak mocno nie dotknęło. Wyżywałem się w domu i tworzyłem swoje partie według własnego uznania „do szuflady” zupełnie odcinając się od stylu Headsów i z nikim się tą muzyką nie dzieląc. W ten sposób odrywając się od pracy nieustannie czekałem na powrót Yoshidy do formy i… Kłóciłem się z jego żoną. Taak… To był najlepszy sposób na odreagowanie ciężkiego dnia i wypełnienie swoistej pustki po obwieszczeniu hiatusu. Dlaczego? Nie mam pojęcia. Po prostu nie przepadałem za obecnością tej kobiety. Zaburzała cały porządek naszego „małego świata” i nie ukrywam, że mocno się ucieszyłem na wieść o ich rozwodzie. A dlaczego do niego doszło? Bo Hizumi twierdził, że kobieta z tak odmiennym spojrzeniem na muzykę i jej jakże konserwatywna rodzinka blokują jego rozwój i obwiniał ją za to, że nie jest w stanie znów zacząć śpiewać.
Nie byłem pewien, ile w tym drugim argumencie było prawdy, bo przez długi czas oddawał się wyłącznie Umbrelli, ale powód to powód. Nie ważne jaki, ważne, że już nie są razem. Nasz spokój potrwał jednak krótko, gdyż jak tylko zaczęliśmy wracać do dawnego porządku, a ostatnie niepożądane drobiazgi z półek naszego domu znalazły się w koszu, pojawił się Kisa… Jednak on wydaje mi się mniej inwazyjny od swojej poprzedniczki.
Najmocniej ten okres przeżył Karyu. Jego zespół grał muzykę na zupełnie innym poziomie, jednak brakowało im tej pasji, którą zarażał Ricky i Hizu. Oni byli napaleńcami i podniecali się jak małe dzieci trzymając mikrofon w ręku i odrywając się zupełnie od otaczającej ich rzeczywistości. I, mimo że ten drugi był znacznie bardziej nieśmiały i opanowany, obaj zarażali niezwykłym entuzjazmem. Tylko dlatego byłem w stanie przetrwać tam tyle czasu. Angelo zaś liczyli się tylko z napływającą do ich kieszeni gotówką. Takie podejście i tempo, jakie w tej grupie narzucono szybko wyniszczało naszego gitarzystę. Niejednokrotnie widziałem, jak z podkrążonymi oczami, które nieudolnie próbował zatuszować tonami podkładu wchodził, sączył od niechcenia piwo i bez jakiegokolwiek zapału opowiadał nam o swojej ówczesnej pracy na naszych comiesięcznych spotkaniach. Zawsze wychodził z nich pierwszy, momentami nie będąc w stanie nawet silić się na uśmiech.
Zawsze był delikatny. Zawsze potrzebował długich odpoczynków po próbach, solidnej opieki i dużo troski. Łatwo się przeziębiał i nie trudno było u niego o kontuzje. To była jedna z tych cech, które sprawiały, że my, d’espairsray, chcieliśmy się o niego nieustannie troszczyć. Bo pomimo tych słabości z jego twarzy nie schodził uśmiech, a gdy chwytał za gitarę nie liczyło się dla niego już nic więcej. Tylko muzyka i zespół.
…bo my wszyscy graliśmy z pasji. Wylewaliśmy w muzyce wszystkie swoje uczucia i emocje, których na co dzień nie byliśmy w stanie w żaden inny sposób wyrazić. Ten zespół łączył czworo pomyleńców z odrębnymi historiami i innymi problemami, ale z tym samym zamiłowaniem, tą samą wrażliwością i spojrzeniem na świat. Dlatego niejednokrotnie padały wśród nas górnolotne hasła, jak chociażby to, że nawet, gdy nie będziemy zdatni dłużej grać, zawsze będziemy stanowić zespół.
„Umrzeć na scenie”
Gdy spoglądałem po tylu latach na chłopców, nawet mój początkowy sceptycyzm względem tych słów odchodził na bok. Z dnia na dzień coraz mocniej wierzyłem w te ideały. Nie umiałem już ich podważać mimo, iż na początku zdawały mi się płytkimi, nic nie wartymi mrzonkami. Teraz stało się to czymś naturalnym dla nas wszystkich… To, że zawsze będziemy razem…
…mam cichą nadzieję, że poza zespołem też wszystko kiedyś się ułoży.
…mam cichą nadzieję, że…
…uda nam się stworzyć prawdziwą rodzinę.

Edit.: Warunki opublikowania kolejnego rozdziału ;>

16 komentarzy:

  1. I niby w którym miejscu coś w rozdziale Ci nie pasuje? :D bo jak dla mnie był świetny. I będę gryźć bo za długo na niego czekałam! Na szczęście mnie nikt nie popędza i czytelnicy raczej na nic nie czekają więc mam czas :D
    Podobała mi się historia zawarta w tym rozdziale. Taki charakter pasuje do Zero w moim odczuciu. Chociaż jakoś nie widzę go z żoną ^^ żal mi Kisy, może kiedyś się otworzy na nich, choć Zero mógłby się bardziej postarać i ruszyć tyłek. Hizu to przynajmniej robi coś pożytecznego a nie.
    Nie cierpię głosu wokalisty Headów... wrr, dobija mnie -_- ale jakoś Angelo lubię i nie przeszkadza mi. Ale dziwnie jest widzieć tego białego Micawbera w innym zespole... Niektóre ich piosenki poprawiają mi nastrój bo są w pewnym stopniu radosne jak np Chaotic Bell. Ale chętnie widziałabym Karyu w innym zespole.. w Despach np. Miejmy nadzieję że kiedyś wrócą! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja czekam na więcej d'espów... >/// <"
      Trzymajmy kciuki za ich powrót <3

      Usuń
  2. Zamorduję za tę piosenkę .. chcesz, żebym się poryczała? </3 bo Brilliant tak na mnie działa. Podoba mi się ta część, świetnie opisujesz to wszystko. I fajne pomysły, np. rozpad Maifo *.* - bardzo dobry pomysł XD I ten koniec ... Kocham.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest tam, bo mi najbardziej pasowała do tekstu T-T ma takie piękne przesłanie *w* no... Jest na REDEEMER <3 (wcale nie słucham tej płyty na zwijaniu...xD)
      Ooo tak... Nie to żeby coś ale powrót d'espa kosztem rozpadu Maifo to genialna perspektywa...xD

      Usuń
    2. ooo taak, to by było coś pięknego *.* bo REDEEMER jest genialna <3

      Usuń
  3. YYYYYYYYYYYEEEEEEEEEEEYYYYYYYYYY!!! No w końcu!
    Po pierwsze: ja się zgadzam, że Ricky nie powinien śpiewać. Moim zdaniem to on ma poziom dobrego wiejskiego wesela, ale niech od j-rocka trzyma się z daleka! Jego głos rani moje uszy, ale gdyby TMH4N'S przyjechali do Polski poszłabym na ich koncert; zaliczałabym się do tych fanów, którzy idą tam tylko po to, aby pogapić się na Zero i Tsu. Wcisnęłabym sobie słuchawki w uszy, puściła D'ray i próbowałabym wmówić sobie, że oni grają piosenki swojego poprzedniego zespołu >.<'' Wiem, jestem dziwna, ale naprawdę nie lubię The Micro Head 4N'S - zresztą... dla mnie nawet nazwa jest głupia; micro słuchawki? O.o
    Wiem, że to tylko fick, ale Hizu niestety nie może wrócić na scenę... Stan zdrowia go ogranicza, jednak kto wie, o co mogło tak naprawdę pójść? Zgadzam się z przysłowiem, że jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze, ale mimo to, chcę wierzyć, że Hizumi nie zrezygnowałby z muzyki... No i miałam nie ryczeć, no! I znów płaczę! ;_; Tak mi go brakuje... Nie wiem dlaczego, ale naprawdę bardzo z nim się utożsamiam... Durna jestem jak nie wiem co, nawet moje kapcie są ode mnie mądrzejsze, ale Yoshida jest jedynym człowiekiem, który do mnie dotarł. Mogę się założyć, że swoim jestestwem 'wypierdalaj-z-domu-bożego-bo-ja-tak-mówię' i 'mam-w-dupie-twoje-problemy-bo-słucham-despów-lub-oglądam-anime' przebijam nawet Zero. Jestem naprawdę złym człowiekiem, jednak w przeciwieństwie do Shimizu, ja gadam na okrągło. Dziamgam i dziamgam i ryj mi się nie chce zamknąć... (/.-)''
    Mam nadzieję, że chociaż w tym opku "wskrzesisz" D'espairsRay, bo to chyba moje największe marzenie. Jest bezsensowne, bo szansa, że pójdę na ich koncert po reaktywacji jest niemalże taka sama jak to, że kiedyś nauczę się śpiewać, jednak... strasznie mi na tym zależy. Kiedy dowiedziałam się o ich rozpadzie poczułam, jakby ktoś wyrwał mi kawałek serce i wrzucił do kosza... W sumie... po głębszym zastanowieniu, pisząc ten komentarz, doszłam w końcu do tego dlaczego tak utożsamiam się z Hizu; bo on jest nieśmiały, delikatny i uczuciowy... i okazuje to w muzyce; a ja piszę wiersze, piosenki, opowiadania (nie tylko yaoi), kiedyś komponowałam piosenki... i co? I roztaczam wokół siebie aurę 'dotknij-mnie-jeszcze-raz-a-cię-zabiję'. Czemu? Bo chyba boję się zostać zraniona, wyśmiana przez innych, dlatego wolę "mocno stłumić rzeczywistość", tak jak to wyśpiewał Hizuś, i zrobić z siebie w oczach innych gruboskórną bestię-tyrana-despotę. A on się tego nie boi. Robił i robi swoje i dla niego liczą się tylko fani. A ja tak nie potrafię...
    Na prawdziwą reaktywację nie mamy co liczyć, bo pisałam do niego (nie ma to jak wysmarować kilku [chyba 3] stronicowy mail po angielsku, ne? Tylko Kita tak potrafi! xD W każdym razie nie wiem, czy to on odpisywał, czy może ktoś inny... jednak jak pisałam do niego z różnych kont na poczcie to zawsze odpisywał. (Błędy w angielskim były, więc może to i on...) Ten najdłuższy pierwszy mail (3 stronicowy) napisałam odnośnie jego muzyki i zapytaniem o reaktywację. Dostałam odpowiedź, że nie mam nawet na co liczyć, ale ciszy się z tego, że mimo upływu lat wciąż ma takich wiernych fanów... I znów ryczę! ;_;
    A teraz idę zasiąść nad słownikiem japońsko-polskim i jedziemy z tymi tłumaczeniami piosenek, żeby jeszcze bardziej się pogrążyć i poplakusiać sobie nad tym, jakim to Hizu był wspaniałym wokalistą i tekściarzem przy smutnym akompaniamencie Yami ni Furu Kiseki, R.E.M. - fuyu no genchoku - oraz Kohaku.
    Żegnajcie~!
    ~Kita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ekhhem... To ja się zabieram za lekturę Q_Q (ten komentarz jest dłuższy od rozdziału chyba! Q_Q)

      Usuń
    2. Buahaha wiesz, że jak byli po feriach w Polsce, to ja chciałam jechać na ich koncert po to, żeby się pogapić bezczelnie na Tsu i Zero?xD Tylko mnie staruszek do Wrocka puścić nie chciał xD Ten fragment pisałam na podstawie własnej postawy... xD
      Hizumi pisała jakoś w zeszłym roku, że próbuje śpiewać. Znaczy stara się i znowu ćwiczy swój głos ale twierdzi, że mu się on nie podoba. Ale niedawno mówił też, że dla niego muzyka=śpiew. Więc widać, że mu zależy i że się stara :)a to dla mnie najważniejsze, nawet jak nie wrócą ^^
      mam ten sam problem... W sumie chyba właśnie dlatego mój pierwszy fick jest właśnie o d'espa. Bo mogę w jakimś maleńkim stopniu zapełnić w sobie tę pustkę po ich rozpadzie... I dlatego tak tu sypię ich piosenkami Q_Q Ale w tym opku d'espa już jest wskrzeszone o.o" to o Angelo i Maifo to było wspominanie przeszłości > <" zresztą, nawet pada zdanie, że "Maifo długo nie przetrwało" czy coś tam takiego xD
      Cóż, dla mnie ich muzyka jest tak samo cenna. Po tysiąckroć czytam teksty ich piosenek, setki razy je analizuję... Czasem nawet sama piszę wiersze pod ich natchnieniem (jeden nawet opublikowałam na sąsiednim blogu). Są po prostu niezastąpieni i nikt nie umie moim zdaniem śpiewać tak prawdziwie jak Hizumi. Nawet na nagraniach w studio słychać w nim prawdziwe emocje.
      A ja dla otuchy będę dzisiaj słuchać Brilliant. Bo w tej piosence jest coś, co podnosi na duchu w trudnych chwilach... TwT

      Usuń
  4. matko nie napisze takiego eseju jak Kita O.O
    10 razy czytając ten opek zastanawiałam się czy na pewno czytałam poprzedni rozdział.. fajny i w ogóle ale jakoś miałam wrażenie że się pogubiłam? no coś w tym rodzaju bo powiem szerze, że dopiero teraz kapnęłam się że reaktywowałaś tu despe O.o
    mało czułości XD NIEC SIĘ JUŻ SEKSUJĄ NO ; ;
    no i wiedziałam, że tak potraktujesz jego żone XD przeczuwałam tak, bo wiem że za panią nie przepadasz i za głosem Rickiego XD

    CZEKAM NA NEXTA <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Buahaha wiedziałam, że się wszyscy pogubicie xD Bo ten rozdział jest tak w sumie wyrwany z kontekstu xD chciałam wam po prostu zarysować okoliczności i czas akcji opowiadania xD
      Nie dam seksu :3 a przynajmniej jeszcze nie w następnym rozdziale. Musicie sobie cierpliwie poczekać xD

      A next będzie... No cóż, warunki opisałam w kolejnym poście xD

      Usuń
  5. rozdział świetny.., nie mam pojęcia co ci w nim nie pasowało -.-
    Czekam na next i weny życzę :**

    ~Miko~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Beta mnie za niego zjechała Q_Q
      A kolejny rozdział już jest u Yuuki ^^ jak tylko mi go zwróci zostanie opublikowany :)

      Usuń
  6. Cześć potworku ^^ Nie wiem czy masz już odpowiednią ilość komentarzy, ale na wszelki wypadek dodaje też swój,żeby nie było że inni będą z utęsknieniem czekali na twoją kolejną część,a ty jej nie dodasz,tylko dlatego że jest za mało komentarzy XD //Kasiek :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz już jest was chyba tyle ile trzeba... Albo i o 1 osobę więcej... xD

      Usuń
  7. Odpowiedzi
    1. Miło mi to słyszeć T.T ♥
      matko, jak zobaczyłam dwa nowe komentarze, to już myślałam, że mnie ktoś przyszedł ochrzaniać za brak kolejnego rozdziału...xD

      Usuń

Komentarze podlegają moderacji.
Usuwane będą wyłącznie komentarze-spam.
Komentarze mogą być publikowane z lekkim opóźnieniem.
Na większość komentarzy udzielam odpowiedzi.