Sensuum

W zbiorze opowiadań znajduję się również takie, które opowiadają o związkach męsko-męskich, dlatego też wszyscy, którym to nie odpowiada, proszeni są o opuszczenie bloga.

BLOG SPOWOLNIONY
Czyli notki pojawiać się będą w dużych odstępach czasowych.

W PRZYGOTOWANIU:
Imagination V
Lost Heaven 2
Hunting V
Abyss (Kisa's ver.)
Moon Child (np. filmu)
List (one shot) -
Rapsodia (shot/miniaturka) -
Ishtar(shot/miniaturka/seria) -
Love is Dead (mega shot)

wtorek, 25 lutego 2014

Zapowiedź

Robaczki, mam do was malutkie pytanie. Zaczęłam wczoraj pisać nowe opowiadanie. Na razie mam jednostronicowy prolog i tej samej długości pierwszy rozdział. W zasadzie nie zapowiada się to długa seria i będzie oparta na takich miniaturkach. Zanim jednak zacznę publikację, chcę się zapytać, czy łatwiej będzie się wam czytać, jeśli bohaterów przypiszę do członków zespołu D'espairsRay czy mogę im bez obaw nadać inne imiona i zrobić z tego opowiadanie w pełni autorskie? Przyznam szczerze, że trochę wzorowałam jedną z głównych postaci na Tsukasie, jeśli o wygląd chodzi, jednak do samego klimatu tego zbioru bardziej pasowałyby mi europejskie imiona... Bedzie w nim nieco tajemnicy i odrobina fantastyki... Tudzież dużo fantastyki, jeszcze nie wiem, co mi strzeli do głowy xD

Jeśli się nie będziecie mogli zdecydować, to pod koniec tygodnia wrzucę wam prolog. Tam i tak nie padają żadne imiona, więc może wtedy łatwiej wam będzie się określić ;.;


Dodatkowo pragnę ogłosić, że właśnie zaczęłam pisać opowiadanie wraz z Yuuki. Cóż, nie mogę wam obiecać, że będziecie w stanie je doczytać do końca, ale mogę wam przyżec, że... Że będzie głupkowate xD Staramy się je utrzymać w konwencji kiczowatego horroru, więc... xD I taak, będzie o d'espa, tylko nieco mniej typowy pairing, niż mój uwielbiony Zero x Hizu :3



środa, 19 lutego 2014

Abyss - EPILOG

Tak, to już ostatni rozdział Abyss. Mam nadzieję, że seria choć trochę przypadła wam do gustu. Wiem, że ciężko się to czytało (zwłaszcza ostatni rozdział). Nie obiecuję, że kolejnych moich opowiadaniach będzie inaczej - piszę głównie wtedy, gdy mam doła. Dla mnie negatywne emocje są najlepszym motywatorem weny.
Przyznam szczerze, że nie wiem, czy wyrobię się ze skończeniem czegokolwiek do końća przyszłego tygodnia. Mimo ferii kompletnie nie mam na nic czasu. Oprócz przygotowywania się do matury mam jeszcze sporo dodatkowych spraw związanych z moją stroną... Ale o tym kiedy indziej > <"

Na górze strony (tuż pod nagłówkiem) macie wypisanych kilka tytułów. Czy jest coś, co szczególnie przykuło waszą uwagę i zaintrygowało? Za wyjątkiem Moon Child... Na prawdę obiecuję, że to postaram się skończyć jako pierwsze, Kita Q.Q

...Enjoy~

~*~

Płatki kwiatów wiśni w nostalgicznym geście unosiły się na wietrze. Okalały okolicę delikatną szatą, nadając jej niemal mistycznego wyglądu.
Czy to właśnie tak 2 lata temu czułeś się na pogrzebie swojej niedoszłej żony? Urzeczony?
Nie… To nie możliwe. Ty zapewne, w całej swej egoistycznej doskonałości, nie czułeś nic. Ślepo wierzyłeś w to, że da się nic nie czuć i za tym podążałeś przez całe swoje życie. Ja jednak, spoglądając teraz przed siebie, wspominając twoją podobiznę, silnie zarysowane kości szczęki, delikatne, ponętne usta i smutne spojrzenie… Nie potrafię zdobyć się na obojętność. 

Nigdy nie potrafiłem. Nie wobec ciebie.
Ale ty tego nie zauważałeś. Ty potrafiłeś jedynie zatracać się coraz bardziej w sobie i w swych urojonych ideałach.

Perfekcyjnie oschły. Perfekcyjnie opanowany. Bez skazy.

Bez skazy na własnym obliczu, jednak z ogromną raną w sercu, której nie dałeś nikomu uleczyć. Nawet mi, mimo całego zaufania, jakim mnie obdarzyłeś. Wiedziałem o tym. Cały czas wiedziałem, że mnie cenisz.
Jako przyjaciela. Nigdy nie spodziewałem się, że mogłoby być inaczej. Nigdy nawet nie próbowałem żywić takiej nadziei, nie chcąc się zawieść na własnych oczekiwaniach. Ale tamtego dnia postanowiłem zawalczyć. Chciałem postawić wszystko na jedną kartę.
Wóz albo przewóz.

Ty jednak nie dałeś mi ku temu szansy…

Nawet nie wiesz ile razy od tamtego momentu żałowałem, że nie dałem się ponieść tym uczuciom znacznie wcześniej. Zanim to wszystko zaczęło się sypać. Zanim twoja krucha samokontrolaległa w gruzach. 

Zawiodłem. Zawiodłem i jako przyjaciel i jako osoba, która darzyła Cię uczuciem.

Zawiodłem ciebie. Zawiodłem siebie. Zawiodłem zespół. Zawiodłem twego syna.
On też tu jest, wiesz? I w przeciwieństwie do mnie miał odwagę stawić ci czoła już pierwszego dnia. Jak tylko odszedłeś. Ja miałem wątpliwości jeszcze dzisiaj. Bałem się, że zbezczeszczę to miejsce swoją obecnością. 

Twoje sacrum.

Teraz jednak, spoglądając na masywną marmurową płytę, na której wyryty został prosty cytat z jednego z napisanych przeze mnie utworów wiem, że to jedyna okazja, by móc się z tobą pożegnać. Wiem, że więcej tu nie wrócę. Nie będę w stanie. 

Czas na zmiany. 

Muszę wreszcie pogodzić się z tym, że ciebie już nie ma. Mam nadzieję, że mi to wybaczysz. Mam nadzieję, że pozwolisz mi iść dalej. Nie chcę tkwić w miejscu. To zbyt bolesne.
Daj mi odejść…
…tak jak ja pozwoliłem na to tobie.

Żegnaj.

~*~

środa, 12 lutego 2014

Moon Child - prolog.

To jest tylko krótka zapowiedź całego opowiadania. Nie będę go raczej dzielić na części. Postaram się je zamieścić od razu  w całości, chyba że nie będę w stanie go bardzo długo dokończyć. Ten fragment umieszczam tu tylko dlatego, że oprócz niego mam skończony wyłącznie epilog do Abyss i nie mam zielonego pojęcia, kiedy będę miała czas cokolwiek więcej napisać. Wybaczcie, ale moje życie od dłuższego czasu krąży wokół matematyki... Niech przepadnie ten, kto wymyślił maturę.

Przy okazji pragnę powitać dwie nowe duszyczki w gronie obserwatorów bloga~! *^* Heyo~! ♥

Ach, tak... Internet już odzyskałam, ale tak dla odmiany nie mam pakietu office, bo mi wyłączyli roczną licencję po niecałych dwóch miesiącach 8D taki tam troll ze strony Microsoftu... Mam nadzieję, że uda mi się wszystko napisać za pomocą skydrive'a, bo inaczej mam spory problem... Polski ustny sam się nie zda T^T

Z tego miejsca pragnę też oficjalnie przeprosić Kitę i zadedykować jej ten fragment Moon Child. Na prawdę nie miałam nic złego na myśli, Kita D:

P.S. To opowiadanie będzie jednym wielkim spoilerem! Dlatego zanim zabierzecie się za lekturę obejrzyjcie film, by moje wypociny nie spaczyły wam poglądów na niektóre sceny ;) Ten fragment również jest minispoilerem... Nie zamierzam w żaden sposób ingerować tu w fabułę oryginału, a jedynie opisać ją z nieco innej perspektywy i dodać coś od siebie pod kątem emocjonalnym... Mam nadzieję, że efekt końcowy was nie zanudzi x.x"
P.S.2 Odpowiedziałam na komentarze xD

~Enjoy
~*~
Kiedy Cię pierwszy raz spotkałem byłem małym dzieckiem. Toczyłem własną walkę o przetrwanie w świecie przepełnionym korupcją i niesprawiedliwością. Każdy dzień przepełniony był lękiem. Obawą, że mógłby być moim ostatnim. Strachem przed utratą tych, którzy się o mnie troszczą i o których ja sam się martwię. Dla których się poświęcam. By żyć musiałem kraść, zaciągać długi u ludzi nieznających litości. Ucieczka – tym były pierwsze lata mojego życia.
Ty zaś, niczym bóg wygnany z własnego królestwa, siedziałeś bezbronny,  zagubiony, spragniony, cierpiący… Ty też walczyłeś. Walczyłeś z całym światem, który nie mógł Cię przyjąć pod własną opiekę. Walczyłeś z samym sobą. Ta walka była dla Ciebie znacznie trudniejsza. Gdy się zobaczyliśmy wtedy, w starym magazynie przeznaczonym do rozbiórki, w którym z przyjaciółmi poszukiwaliśmy schronienia, przegrywałeś jedną z kluczowych bitw. Ty, przystojny, młody mężczyzna, pełen perspektyw i możliwości, niezwyciężony! poddawałeś się samemu sobie. Twoje życie było wieczną ucieczką przed wlokącym się za Tobą fatum. Przed własnym „ja”, które za wszelką cenę starałeś się unicestwić.

W tamtej chwili, gdy rozpocząłem niezobowiązujący dialog, witając się z Tobą nieśmiało, pomyślałem, że naprawdę mógłbyś zostać moim bogiem. Nie potrzebowałem wiele. Chciałem tylko żyć. Ty zaś zapewniłeś przetrwanie nie tylko mi, ale i moim najbliższym. Nauczyłeś mnie jak walczyć o swoje, jak się bronić, jak osiągać sukcesy. Nauczyłeś mnie też, czym tak naprawdę jest to, o co od urodzenia walczyłem. Płytka, usłana pasmem nieszczęść egzystencja, która w ostatecznym rozrachunku, nawet jeśli uda nam się spełnić te najbardziej ambitne marzenia, jest nużącym balastem. Uczyniłeś mnie podobnym sobie.
Przetrwaliśmy razem wiele ciężkich prób. Trwaliśmy przy sobie niezależnie od nastrojów, złej passy, kłopotów sprawiających wrażenie nie do pokonania.

Teraz wspólnie wypatrujemy pomarańczowego nieba. Pod płonącą gwiazdą wypowiadamy ostatnie życzenia, puszczamy wolno niespełnione marzenia i odprawiamy cichą spowiedź. Tylko sobie nawzajem.


Nikt więcej nie ma wstępu do naszego sacrum.
~*~