Sensuum

W zbiorze opowiadań znajduję się również takie, które opowiadają o związkach męsko-męskich, dlatego też wszyscy, którym to nie odpowiada, proszeni są o opuszczenie bloga.

BLOG SPOWOLNIONY
Czyli notki pojawiać się będą w dużych odstępach czasowych.

W PRZYGOTOWANIU:
Imagination V
Lost Heaven 2
Hunting V
Abyss (Kisa's ver.)
Moon Child (np. filmu)
List (one shot) -
Rapsodia (shot/miniaturka) -
Ishtar(shot/miniaturka/seria) -
Love is Dead (mega shot)

piątek, 27 lutego 2015

HUNTING 4 (K.A.Z. ver.)

Pierwotnie nie chciałam wam zdradzać, kto co i kiedy mówi... Ale w ogólnym rozrachunku doszłam do wniosku, że kompletnie nic byście nie rozumieli, jakbym was nie naprowadzała na narratorów poszczególnych fragmentów .__.' Ekhem, znowu króciutko (korzystam z grypci, grypcia przyniosła odrobinę weny i CZASU! ♥ chyba dzisiaj bardzo lubię to słowo). Tak jednak czuję, że w miarę pojawiania się kolejnych rozdziałów będą one coraz dłuższe... Ewentualne błędy wytykać, poziom mojej koncentracji na zbyt wiele chyba dzisiaj mimo wszystko nie pozwala...

~Enjoy!
~*~

Podziwiałem z pierwszego rzędu trybun obnażającego swe wszelkie słabości muzyka. Jego śpiew wydawał się być pełen przejęcie, opanowany emocjami. Jego mimika wskazywała na ogromne cierpnie. Głos drżał, jakby z każdym słowem rozdrapywał stare rany. Prawdziwe uczucia zdradzało jednak jego ciało. Zgrabne, płynne ruchy, przeplatane gwałtownością, które bardziej dowodziły złości niż rozgoryczenia. I puls. Puls, który ani trochę nie przyspieszał mimo natłoku wrażeń, tempa muzyki, czy szalonego tańca. Bo go nie było.
Och taak... Nawet z tej odległości mogłem wyczuć ciągnący się za nim odór śmierci. Zimny, ziemisty, podszyty wilgocią i aromatem palonego drewna. Tylko trupy tak cuchnęły.
Ten trup miał jednak w sobie coś niezwykłego. Coś, co jeszcze za życia przyciągało uwagę. Otaczała go tajemnicza, ciemna aura. Czerń przeplatana połyskującym srebrem, jakby przecinały ją tysiące ostrych jak brzytwa ostrzy. Aura tak unikatowa, zwłaszcza wśród ludzi, że aż trzeba ją było uwiecznić! I o to się stało. Teraz pełza po scenie pełne energii truchło, rzucając na tłum dekadenckie cienie.
Tak bardzo żywy w swej letargicznej skorupie... Autentycznością podobny ascetycznej lalce. Jedyna w nim prawda była taka, że chciał istnieć. Istnieć w pełni, a nie tylko połowicznie. Chciał odzyskać to, co zostało mu odebrane. Czas. Jedyne, co mu pozostało to ten płytki oddech, za pomocą którego wyrażał swą tęsknotę. I garstka wspomnień zabitego teraz bytu.
Jednak wobec śmierci był bezbronny. Jak każdy z nas. Winien być jednak wdzięczny, że doświadczył honoru przegnania kostuchy, a nie wiecznego przed nią uciekania. Bo ta go nigdy nie dopadnie. Bo nie ma sposobu, by zabić kogoś, kto już jest martwy. I nie ma sposobu, by martwych przywrócić do życia.


Okrywaj się swymi marzeniami, ptaszyno. Pozwól im wieść cię przez życie, aż w końcu wyblakną. Rozwieją się razem z przygasającą nadzieją. Pozwól sobie tkwić w naiwnych pragnieniach. One dadzą Ci siłę by przetrwać. A nim się obejrzysz przywykniesz do tego, co zostało ci ofiarowane. Pozwól, by los twój kształtował się nienawiścią. Bo im mocniej nienawidzisz, tym silniejsza będzie nasza więź.